WITAM
Na początku od razu uprzejmie chciałbym zaznaczyć, że fakty, zdarzenia, osoby i miejsca są zupełnie przypadkowe i nie mogą identyfikować postaci oraz sytuacji jednoznacznie, w kontekście historycznym i społecznym...etc.
Ok. ta formułka pozwala mi nie kłopotać się prawami autorskimi, cenzurą, danymi osobowymi...itp. gdyż chciałbym spać spokojnie bez obawy, że zapuka do mnie adwokat i wyciśnie moje konto w banku, jak cytrynę
Będziecie mieli po prostu co czytać do porannej kawki...na długie chłodne wieczory.
Na początek wypada abym się przedstawił...hm - ten gość to Oskarek
Już w przedszkolu zmuszali mnie do recytacji i tak mi zostało na stare latka

Mama jeszcze młodziutka i szczęśliwa, no i ja...James Bond, w odlotowych porteczkach na szelki.
No i łajba mojego staruszka, który często zabierał nas w wakacje do siebie w rajdy po Wiśle.
(ten z zabandażowaną ręką...oparzył w maszynowni o gorący silnik)
Oczywiście mieszkaliśmy wtedy całą rodzinką we Włocławku (moje ukochane miasto) i tylko ja pechowy chłopak urodziłem się wyjątkowo w Bydgoszczy...heh...niczym Mojżesz, zostałem wyłowiony z wody.
Prawda?...życie potrafi być wredne i nieprzewidywalne.
Zatem ja, zodiakalny Wodnik, urodziłem się na statku Wodnik w Bydgoszczy, a właściwie kanale bydgoskim, gdyż moja mama akurat urlopowała na statku ojca i w kajucie zaczęła rodzić...oczywista, pełne zaskoczenie, bo okazałem się z tych ciekawskich siedmio miesięcznych wcześniaków, którzy bezpardonowo pchają się na świat nie pytając nikogo o zgodę.
ciąg dalszy nastąpi....
OSKAR
|